Globalne zmiany zachodzące w wyniku rozpadu dwubiegunowego porządku świata znacząco wpłynęły na poziom bezpieczeństwa na naszym kontynencie. Od roku 1991 następował powolny rozpad Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, co w konsekwencji doprowadziło do powstania niepodległych państw i wybuchu krwawych wojen między nowymi tworami politycznymi. W tym tzw. bałkańskim kotle znaleźli się również operatorzy GROM, którzy prowadzili tam szereg misji.
Pierwsza z nich miała miejsce we Wschodniej Slawonii. Ta kraina geograficzna Chorwacji, będąca kością niezgody między Serbami a Chorwatami, przed wojną była jednym z najbogatszych obszarów Jugosławii. Sytuacja w regionie zaczęła zaostrzać się po przeprowadzeniu pierwszych wolnych wyborów, w wyniku których do władzy doszli nacjonaliści z partii Franja Tuđmana. Ograniczali prawa Serbów, którzy w odpowiedzi zaczęli tworzyć lokalne oddziały samoobrony. W tak napiętej atmosferze i wzajemnej nieufności na początku 1991 r. zaczęło dochodzić do walk pomiędzy poszczególnymi wioskami. Do eskalacji konfliktu prowadziło też ogłoszenie niepodległości przez Chorwację. Dodatkowo neutralności nie zachowała armia federalna, która otwarcie stanęła po stronie serbskich bojówek. W konsekwencji tych działań doszło do wybuchu wojny na pełną skalę. W wyniku interwencji międzynarodowej udało się wprowadzić do regionu siły pokojowe ONZ, co zaowocowało zakończeniem większości walk. Sytuacja, jaką zastały na miejscu błękitne berety była jednak tragiczna. Osiemdziesiąt tysięcy Chorwatów zostało wypędzonych z prowincji, a ich domy spalono lub zburzono. W konsekwencji starć Serbowie, stanowiący przed wojną 1/3 populacji regionu, stali się dominującą większością. Strach przed brakiem poparcia Belgradu dla statusu Republiki Serbskiej Krajiny oraz obawa strony chorwackiej przed wciągnięciem Federalnej Republiki Jugosławii w wojnę spowodowała, że obie strony przystąpiły do rozmów na temat przyszłości regionu. 12 listopada 1995 r. w Erdut podpisano porozumienie pomiędzy rządem Republiki Chorwacji a lokalnymi władzami chorwackich Serbów, mówiące o pokojowym przyłączeniu obszaru i przyjęciu tymczasowej administracji nad Wschodnią Slawonią przez ONZ na maksymalnie 2 lata. Traktat pozwolił również, aby 15 stycznia 1996 r. Rada Bezpieczeństwa rezolucją nr 1037 utworzyła Tymczasową Administrację Organizacji Narodów Zjednoczonych dla Wschodniej Slawonii, Baranii i Zachodniego Sremu (UNTAES), którą wspierało łącznie ponad 30 państw. Tymczasowym administratorem prowadzącym operację został były amerykański generał i dyplomata Jacques Paul Klein. Głównym celem misji była pokojowa reintegracja regionu z Republiką Chorwacji.
Polowanie na zbrodniarza wojennego
Jednym z podstawowych problemów, przed jakim stanęło dowództwo UNTAES było wsparcie Międzynarodowego Trybunału Kryminalnego do spraw Byłej Jugosławii (ICTY). Jego zadaniem było osądzenie poszukiwanych za zbrodnie popełnione w czasie niedawno zakończonej wojny. Aby do tego doszło, należało ich wcześniej namierzyć, zatrzymać i oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości. Jednym z oskarżonych o dokonanie zbrodni wojennych na terenie b. Jugosławii był były burmistrz Vukovaru Slavko Dokmanović. Był on poszukiwany wraz z trzema innymi oskarżonymi o dokonanie masakry we wsi Ovcara. Według aktu oskarżenia za ich pozwoleniem wymordowano ponad 260 pacjentów tamtejszego szpitala, którzy schronili się w nim po zakończeniu bitwy o to miasto w listopadzie 1991 roku. Wcześniejsze przypadki aresztowania oskarżonych o zbrodnie wojenne w b. Jugosławii, które odbyły się poza Bałkanami, sprawiły, że odpowiedzialni za zbrodnie wojenne ograniczyli podróże międzynarodowe i zaczęli ukrywać się na obszarach dawnej Jugosławii, gdzie często otoczeni byli prywatną armią lub mieli poparcie lokalnej ludności. Czyniło to operację ujęcia Dokmanovicia, zwanego rzeźnikiem z Vukovaru, szczególnie skomplikowaną i niebezpieczną.
Na początku 1997 r. prokuratorzy śledczy z ICTY udali się do kwatery głównej UNTAES z planem aresztowania Dokmanovica. Szef misji ONZ 8 stycznia potwierdził włączenia się sił będących do jego dyspozycji w przygotowywaną akcję. Od początku problemem był brak informacji o miejscu przebywania poszukiwanego, a także niebezpieczeństwo wycieku informacji na temat zbliżającej się operacji ze względu na bliskość sił serbskich i chorwackich (które również poszukiwały Dokmanovica).
Do wykonania tego zadania wyznaczono Polaków stacjonujących w bazie na obrzeżach miejscowości Erdut. GROM działał we Wschodniej Slawonii jako Polska Specjalna Grupa Policyjna, nazywana później Polską Grupą Specjalną. Stanowiła ona bezpośredni odwód dowódcy sił zbrojnych UNTAES o charakterze sił szybkiego reagowania oraz ochrony kierownictwa misji (tworząc tzw. Wojskową Grupę Interwencyjną). Do ich podstawowych zadań należało: eskorta i ochrona VIP-ów oraz grup mniejszości narodowych, eskorta konwojów, zapobieganie demonstracjom, ochrona obiektów o strategicznym znaczeniu. W ramach przygotowań do operacji żołnierze GROM w tajemnicy przygotowali dwa różne plany działania.
Polecamy temat: GROM. Współcześni Cichociemni >>
Pierwszy przewidywał zasadzkę, przeprowadzoną we współdziałaniu z belgijskimi spadochroniarzami na transporterach opancerzonych M113. Alternatywny plan zakładał aresztowanie Dokmanovica przed lub po konferencji w hotelu Dunaj (w tym samym mieście), poświęconej zbrodniom wojennym Chorwatów. Aby uniknąć problemów ze strony jego serbskich zwolenników, zaplanowano ewakuację podejrzanego z dachu hotelu przy użyciu dwóch ukraińskich śmigłowców. Operację odwołano, ponieważ poszukiwany nie pojawił się w miejscu, w którym się go spodziewano.
Kolejna szansa aresztowania Dokmanovica pojawiła się w maju 1997 r., kiedy znalazł się na obszarze mandatowym misji. Ze względów bezpieczeństwa zawężono krąg osób, które miały zajmować się planowaniem operacji do tymczasowego administratora, dowódcy kontyngentu wojskowego misji, dowódcy polskiego kontyngentu i szefa Zespołu Dochodzeniowego ICTY. Pod względem operacyjnym planowanej akcji nie uzgadniano nawet z Warszawą. Podjęto też decyzję o tym, że pochwycenia dokonają jedynie wydzieleni żołnierze GROM (23 operatorów), którzy znali już dość dobrze teren Wschodniej Slawonii oraz rozumieli mentalność lokalnej ludności. Jeszcze w maju 1997 r. w ciągu dwóch tygodni od spotkania w Hadze pod kierunkiem dowódcy grupy specjalnej GROM opracowano ramowy plan operacji. Następne cztery tygodnie zajęło jego dopracowanie i stworzenie zespołu uderzeniowego. W ramach przygotowań podjęto też decyzję, że na lotnisku w Čepin będzie czekać samolot, którym aresztowany i zespół ICTY mieli opuścić rejon Bałkanów. 23 czerwca operatorzy GROM przeprowadzili próbę generalną w rejonie misji, w której wziął udział personel ICTY i UNTAES. Ostatecznie operacja, która otrzymała kryptonim „Little Flower”, została zaakceptowana przez Sekretarza Generalnego ONZ i mogła zostać rozpoczęta. Przynętą do ściągnięcia poszukiwanego był fakt, że Dokmanović nadal jest właścicielem domu na terenie administrowanym przez UNTAES. W dniach 24–25 czerwca przedstawiciele ICTY spotkali się z nim w miejscowości Sombor w Federalnej Republice Jugosławii, aby wzbudzić jego zaufanie i poinformować go, że nic mu nie grozi ze strony sił pokojowych. Przekonany o braku zagrożenia rzeźnik z Vucovaru zgodził się na spotkanie z przedstawicielami misji ONZ w celu omówienia kwestii rekompensaty za wspomnianą nieruchomość. Ustalono, że po przekroczeniu granicy zostanie przejęty przez transport ONZ i wyruszy bezpiecznie na dalsze rozmowy w celu rozwiązania tej kwestii.
Precyzyjnie przeprowadzona operacja specjalna
W piątek 27 czerwca 1997 r. po godz. 14 Dokmanović wraz z współpracownikiem i ochroniarzem pojawił się na przejściu granicznym w miejscowości Bogojevie. Po przekroczeniu granicy wsiadł do podstawionego samochodu ONZ, kierowanego przez specjalnie przeszkolonego operatora JW GROM. Z przodu i z tyłu poruszały się pozostałe pojazdy także prowadzone przez operatorów z Polski. Przez całą drogę pasażerowie auta byli obserwowani przez snajperów ukrytych wzdłuż trasy przejazdu. Gdy auto mijało polską bazę w Erdut, zza rogu wyjechała ciężarówka prowadzona także przez gromowca. Samochód z Serbem nagle skręcił i uderzył w worki, co miało obezwładnić poszukiwanego i jego współpracownika/ochroniarza. Mimo to ochroniarz Dokmanovica próbował sięgnąć po broń, jednak dzięki gwałtownym manewrom Polaka nie udało mu się z niej skorzystać. Chwilę później do auta doskoczyli operatorzy GROM, którzy wyciągnęli zbrodniarza i postawili pod ścianą jednego z kontenerów znajdujących się w bazie. Obaj zatrzymani zostali skuci, a prokurator odczytał Dokmanovicowi akt oskarżenia. Dwadzieścia minut później rzeźnik został przewieziony na lotnisko w Čepinie. Na miejscu przeprowadzono badanie medyczne, aby sprawdzić, czy może zostać przetransportowany do Hagi. W międzyczasie miała miejsce ostra wymiana zdań między siłami ONZ i ICTY a chorwacką obsługą lotniska, która nie znając personaliów aresztowanego, nie chciała zezwolić na start samolotu. Dopiero interwencja J.P. Kleina, który z pokładu śmigłowca nadzorował przebieg akcji, pozwoliła zakończyć spór. Dokładnie po godzinie i 9 minutach maszyna z poszukiwanym opuścił teren administrowany przez ONZ.
Operacja, która miała zostać tajna
Cała operacja miała pozostać tajna, ponieważ ujawnienie informacji o zatrzymaniu byłego burmistrza Vucovaru mogło skutkować zemstą na Polakach – zarówno z GROM-u, jak i polskich obserwatorach wojskowych przebywających na obszarze misji UNTAES. W celu zmylenia osób postronnych 27 czerwca na terenie lotniska Klisa zorganizowano międzynarodowe zawody sportowe sił wojskowych misji UNTAES, w których wzięli udział również nasi operatorzy. Dodatkowo w czasie samego zatrzymania poszukiwanego Serba polscy żołnierze byli zamaskowani, a do komunikacji używali jedynie języka angielskiego lub ustalonych wcześniej gestów, co miało uniemożliwić rozpoznanie ich pochodzenia. Tajemnicę udało się utrzymać do 11 sierpnia 1997 r., kiedy to jeden z polskich dziennikarzy relacjonujący wizytę ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Leszka Millera ujawnił prawdę o tym, kto rzeczywiście dokonał zatrzymania poszukiwanego Serba. Na szczęście Polaków przebywających wówczas we Wschodniej Slawonii nie spotkały żadne konsekwencje ze strony stronników byłego burmistrza Vucovaru.
Proces S. Dokmanovicia rozpoczął się 19 stycznia 1998 r. On sam nie doczekał wyroku, ponieważ 29 czerwca popełnił samobójstwo w swojej celi. Mimo to operację „Little Flower” należy uznać za zakończoną sukcesem, a świadczy o tym wiele czynników. Było to pierwsze zakończone powodzeniem zatrzymanie podejrzanego o zbrodnie wojenne bezpośrednio na terenie b. Jugosławii. Udowodniono, że zbrodniarze nie mogą czuć się bezpieczni, nawet na terenie, gdzie do tej pory czuli się bezkarni. Akcja przyczyniła się też do sukcesu całej misji UNTAES, która miała doprowadzić do usunięcia czynników utrudniających reintegrację regionu z Chorwacją. Operacja miała również olbrzymie znaczenie dla samej JW GROM. Oprócz gratulacji ze strony sojuszników, w tym samego prezydenta USA, jej wybrani uczestnicy zostali odznaczeni m. in. Krzyżami Zasługi za Dzielność.
Tomasz Jasionek
Artykuł pochodzi z czasopisma SOF MAG – numer 3/2025, które już teraz możesz kupić w naszym sklepie internetowym oraz w sklepach sieci Empik.

