O służbie w JWG, wartościach wyniesionych z jednostki i projektach, które nawiązują do tradycji Cichociemnych i GROM rozmawiamy z Wojciechem Karaszewskim „Karasiem” – byłym operatorem Jednostki Wojskowej GROM.
Jesteś byłym operatorem wojsk specjalnych. Co wpłynęło na twoją decyzję o wstąpienia do specjalsów i jak trafiłeś do Jednostki Wojskowej GROM?
Jako trzecie dziecko w rodzinie wychowywałem się trochę inaczej niż moje rodzeństwo – w dużej mierze na podwórku, wśród kolegów, ale zawsze w oparciu o wartości przekazane mi przez rodziców i babcię, którzy nauczyli mnie szacunku, zasad i tego, co w życiu jest naprawdę ważne. Od najmłodszych lat łączyłem naukę z pracą i sportem – trenowałem karate, piłkę nożną, a jako bramkarz nauczyłem się radzić sobie z presją, pracować w zespole i konsekwentnie dążyć do celu. Będąc nastolatkiem, miałem trzy drogi do wyboru: przejść na ciemną stronę mocy, czyli zająć się bandziorką, tak jak zrobiła cześć moich kolegów, profesjonalnie grać w piłkę nożną lub związać swoje życie z mundurem. Wybrałem służbę ojczyźnie.
Do szkoły oficerskiej trafiłem jako dziewiętnastolatek i szybko zrozumiałem, że ma ona więcej wspólnego z przestarzałym systemem edukacji niż z West Point. Po pierwszym roku rozpocząłem równoległe studia na AWF, co pozwoliło mi otoczyć się ambitnymi ludźmi. Na Zmechu poznałem moich przyjaciół Mariusza Krawca i Roberta Sakowicza, z którymi do dziś prowadzę wspólny biznes. W tym czasie intensywnie trenowałem sztuki walki, dzięki którym nauczyłem się radzenia sobie ze stresem, adaptowania strategii i konsekwencji – umiejętności, które później w pełni wykorzystałem w misjach bojowych i biznesie.
Pod koniec szkoły oficerskiej, zamiast przydziału według wyników, trafiłem alfabetycznie do jednostki w Bartoszycach – miejsca uważanego za koniec świata. Spędziłem tam trzy miesiące, dowodząc trzydziestoosobowym plutonem służby zasadniczej złożonym głównie z chłopaków z trudnych środowisk. Skupiłem się na poprawie ich warunków, leczeniu zębów, wyciąganiu z kłopotów i pokazaniu metodycznego podejścia zamiast poniżania. Spotkałem też antywzór dowodzenia w osobie przełożonego, który traktował ludzi przedmiotowo i stosował radziecki styl zarządzania – lekcja, której nigdy nie zapomniałem.
Wtedy podjąłem decyzję: to nie miejsce dla mnie. Rozpocząłem rozmowy kadrowe, które zakończył się przyjęciem do struktur Straży Granicznej. Dowodziłem plutonem specjalnym zajmującym się zatrzymaniami groźnych przestępców – handlarzy ludźmi, narkotykami czy bronią. Tworzyliśmy zgrany, wyszkolony zespół, realizując operacje wysokiego ryzyka, współpracując z pododdziałami AT. Patrzyłem na nich z podziwem. Wiedziałem, że my gramy w trzeciej lidze, a ja zawsze chciałem grać w pierwszej. Wtedy zrozumiałem że moim celem jest Tier 1 – JW GROM. Momentem przełomowym była decyzja o dalszym rozwoju – bardzo intensywny trening, przejście selekcji, poukładanie planu działania w korelacji z realizacją zawodową mojej żony i intensywne działanie w celu otworzenia nowego etapu życia.
Tak jak to opowiada każdy z moich kolegów – moja selekcja była najtrudniejsza, ale faktycznie kosztowała mnie trochę zdrowia. Chyba nigdy wcześniej nie byłem taki wykończony, ale równocześnie szczęśliwy. Dopiero parę lat później zrozumiałem, o co w tym wszystkim chodziło. Będąc wielokrotnie w kontaktach ogniowych i bardzo trudnych sytuacjach, najważniejsze dla operatora jest umiejętność radzenia sobie ze stałą niepewnością. Bez tej zdolności nie wykonywalibyśmy tak trudnych zadań bojowych.
Selekcja to był pierwszy krok, aby spełnić marzenia o służbie w jednej z najlepszych jednostek specjalnych na świecie. Do jednostki trafiłeś w momencie, kiedy trwały intensywne misje zagraniczne w Afganistanie i Iraku, podczas których pełniłeś odpowiedzialne funkcje. Możesz opowiedzieć naszym czytelnikom, za co odpowiadałeś podczas misji i czym się zajmowaliście?
Zostałem przyjęty do GROM w 2009 roku i rozpocząłem kurs podstawowy. Po dziewięciu miesiącach ekstremalnego wysiłku fizycznego i psychicznego, kosztem zdrowia i życia rodzinnego, ukończyłem kurs podstawowy, zdobywając szary beret i naszywkę Cichociemnych. Był to moment ogromnej dumy, w którym uczestniczyło siedmiu żyjących wówczas Cichociemnych – wzorów patriotyzmu i odwagi. Przetrwaliśmy dzięki determinacji, wsparciu kolegów i bliskich, mimo licznych kryzysów i rozłąki z rodziną. Wiedzieliśmy, że to dopiero początek wyzwań, ale osiągnięcie tego celu było nagrodą, na którą wszyscy czekaliśmy.
Zaraz po ukończeniu kursu wyruszyłem na swoją pierwszą misję bojową do Afganistanu. Była to prawdziwa szkoła życia dla młodego operatora, który w przyszłości miał zajmować stanowiska dowódcze. Bardzo dużo się na tym pierwszym wyjeździe nauczyłem zarówno taktycznie, jak i z zakresu planowania misji. Na kolejnym wyjeździe pełniłem już bardzo odpowiedzialną rolę dowódcy sekcji oraz GFC. Realizowaliśmy bardzo wiele skomplikowanych misji zatrzymywania terrorystów oraz likwidację kaszaków, czyli miejsc, gdzie talibowie magazynowali swoje uzbrojenie. Kilkukrotnie byliśmy w intensywnych kontaktach ogniowych, podczas których z powodzeniem sprawdzaliśmy swój kunszt bojowy.
Na kolejnym wyjeździe zagranicznym byłem dowódcą zespołu zadaniowego, który w sposób bezpieczny miał wycofać personel z ambasady polskiej w Kabulu. Misja była o tyle trudna, że z powodów politycznych musiała być rozciągnięta w czasie. Na skutek tej decyzji personel był narażony na zagrożenia związane z intensywnymi, rosnącymi w siłę działaniami talibskimi. Zakończyliśmy to zadanie sukcesem i wszyscy szczęśliwie wróciliśmy do domu.
Ostatnią moją misją był Irak w 2018 roku. Pełniłem wtedy funkcję dowódcy TF (Task Force). Miałem pod sobą około 150 ludzi z trzech jednostek specjalnych z Polski. Wspieraliśmy działania lokalnych żołnierzy oraz plemion. Uczestniczyliśmy też w ostatnich walkach przeciwko ISIS w Iraku.
Po ostatniej misji w JW GROM czekały na ciebie kolejne wyzwania.
Wiedziałem, że to moja ostatnia misja, dlatego po powrocie do kraju z przyjemnością przyjąłem propozycję zajęcia się bardzo ambitnym zadaniem, jakim było opracowanie oraz wdrożenie w życie programu Super Warrior. Program miał za zadanie przygotować, a następnie wydłużyć efektywność oraz liczbę lat pracy operatorów na zespołach bojowych. Obejmował pełen zakres wsparcia dla operatorów: od wsparcia psychologicznego, dietetycznego, treningu spersonalizowanego do odnowy biologicznej. Mając 9 lat doświadczenia w JW GROM, wiedziałem dokładnie, jak ważne jest przeciwdziałanie wypaleniu zawodowemu oraz kontuzjom.
Są jakieś wydarzenia z okresu służby w GROM-ie, które wspominasz szczególnie?
Realizowaliśmy trudne zadania i misje bojowe. Uczestniczyłem też w operacjach uwolnienia zakładników. Braliśmy również udział w ostatnich bitwach przeciwko ISIS w Iraku, więc było całkiem sporo tych momentów kluczowych w moim życiu, natomiast wśród wielu operacji i szkoleń, którym miałem zaszczyt zarządzać, szczególne miejsce w pamięci zajmuje zabezpieczenie Światowych Dni Młodzieży. Przez dziesięć dni stacjonowaliśmy w klasztorze Franciszkanów, tuż przy słynnym oknie papieskim, dbając o bezpieczeństwo papieża Franciszka i tysięcy uczestników wydarzenia. To były niezwykłe momenty – gdy pełne uzbrojenie ułożone było na ołtarzu w gotowości do użycia – i kiedy zabezpieczaliśmy papieża podczas prywatnych audiencji w komnatach wyłożonych złotem. To robiło wielkie wrażenie.
Jakie wartości wyniosłeś ze służby w jednostce, które wykorzystujesz w codziennym życiu, oraz co uważasz za swój największy sukces osiągnięty podczas służby w GROM?
Wszyscy żołnierze jednostki GROM dokładnie wiedzą, w jakim celu jednostka została powołana do życia, dlaczego szkolą się tak intensywnie i poświęcają zdrowie i życie zgodnie z powołaną misją jednostki.
Wartości, które przyświecają każdemu żołnierzowi, bazują na historii Cichociemnych, ściśle wiążą się z dewizą „Wywalcz wolność lub zgiń”. Wartości te są starannie pielęgnowane i skrupulatnie przekazywane kolejnemu pokoleniu operatorów. Jasno sprecyzowane misja oraz wizja jednostki obleczona jest w ciało w postaci strategii działania.
Każdy najdrobniejszy element układanki w GROM był bardzo istotny, ale i tak najważniejszym filarem funkcjonowania sprawnej maszyny zarówno wojennej, jak i biznesowej są: zespół, solidny fundament i dyscyplina.
Jednostka jest mocno proceduralna, z doskonale działającym systemem szkolenia oraz wieloletnim doświadczeniem bojowym. To wszystko daje solidny fundament i stanowi podstawę do realizacji najtrudniejszych zadań, czyli ratowania życia ludzkiego, obywateli polskich w każdym miejscu na świecie.
Polecamy temat: SOF MAG – 35 lat JW GROM (wydanie specjalne) >>
Elastyczność operatorów jest istotnym elementem umożliwiającym realizację zadań w ekstremalnie trudnych momentach. Oparta jest na ogromnym doświadczeniu i pracy zespołowej, pozwoliła wielokrotnie wychodzić z najtrudniejszych sytuacji obronną ręką z równoczesnym osiągnięciem zamierzonych celów misji. Cecha ta jest kluczowa, ponieważ środowisko, w którym działa GROM, to nieustanna zmiana.
O poziomie zespołu świadczy sposób jego komunikacji. Ponieważ każdy operator dokładnie znał cel działania, a stawka była niezwykle wysoka, nie było miejsca na długotrwały konflikt. Dzięki silnemu poczuciu jedności i wzajemnemu szacunkowi nawet w najtrudniejszych chwilach komunikacja pozostawała na najwyższym poziomie. Pomimo silnych indywidualności oraz różnic w zdaniach operatorów cechował wzajemny szacunek. Zawsze pozostawali w gotowości do realizacji określonej misji, odkładając na bok własne przekonania, koncentrując się na działaniu dla wspólnego dobra. Operatorzy poddawani byli nieustannym sprawdzianom, realizując zadania bojowe. Samokontrola, doskonała komunikacja, nastawienie na szybkie rozwiązywanie problemów, zaufanie oraz realne działanie umożliwiały utrzymywanie najwyższego poziomu sprawności zespołu.
Dyscyplina, panująca w jednostce, była wypracowana przez wieloletnie szkolenie oraz misje bojowe. Nawyki ukształtowane w ten sposób stały się częścią charakteru każdego z nas i stanowiły o sile jednostki GROM. Wszystko dzięki wysokiej samodyscyplinie, którą cechował się każdy operator. Wnioski ze szkoleń oraz zadań bojowych natychmiast wdrażano w życie i znajdowały swoje odbicie w uaktualnionych procedurach. Jednostka nigdy nie stała w miejscu, ewoluowała i dostosowywała się do zmian w taktyce i procedurach przeciwnika. Była zawsze o krok przed nim, minimalizując ryzyko strat własnych. Stosując zasadę maksymalnej prostoty, koncentracji na rozwiązaniu problemów oraz przeniesienia decyzyjności na każdego członka zespołu, uciekaliśmy od zbędnej biurokracji i w dużym stopniu skróciliśmy proces zarządczy oraz czas osiągania wyznaczonych celów.
To dzięki stosowaniu tych zasad, z dumą muszę powiedzieć, że wszyscy ludzie, którymi miałem przyjemność zarządzać w trakcie realizacji wielu misji bojowych, wrócili do swoich rodzin. Nie zawsze bez szwanku, ale zawsze w jednym kawałku i z uśmiechem na twarzy, ściskali swoje dzieci po wielu miesiącach rozłąki. To mój największy sukces.
Kiedy rozstałeś się z jednostką, w cywilu, obrałeś inną drogę niż wielu kolegów z jednostki. Nie zająłeś się szkoleniem, a z sukcesami zostałeś… deweloperem.
W 2019 roku, po latach służby w jednostce GROM, odszedłem z poczuciem spełnienia i dumy. Od pierwszego dnia obiecałem sobie trzy rzeczy: jako lider doprowadzę swoich ludzi bez strat przez każdą misję, odejdę przed czterdziestką i zapewnię sobie finansową niezależność, by sprawnie działać w świecie cywilnym. Wszystkie cele zrealizowałem – nikt pod moim dowództwem nie zginął, zakończyłem służbę w wyznaczonym czasie i zbudowałem kapitał, inwestując w nieruchomości oraz rozwijając spółki deweloperskie. Stojąc w sali tradycji, w otoczeniu historii 316 Cichociemnych, wiedziałem, że ciężki trening, upór i konsekwencja miały jeden cel – nigdy nie żegnać poległego kolegi po misji. Od tego dnia mogłem spokojnie zająć się rodziną oraz budowaniem z moimi przyjaciółmi firmy Mieszkajlogicznie.pl.
Czy doświadczenia bojowe wyniesione z jednostki pomagają w prowadzeniu biznesu?
Jednostka Wojskowej GROM pozwoliła mi sprawdzić swoje umiejętności w najbardziej ekstremalnych warunkach. Teraz w cywilu łączę ze sobą dwa światy: świat sił specjalnych oraz biznesu.
W praktycznym działaniu w trakcie operacji bojowych weryfikowałem zasady skutecznego planowania. Zrozumiałem, jak ważne jest odpowiednie zarządzanie, synergia w zespole, samomotywacja, komunikacja, budowanie dobrych nawyków.
Doświadczenie dowódcze zdobyte w najtrudniejszych sytuacjach na polu walki pozwalają mi ze spokojem i dystansem podchodzić do wszystkich wyzwań, z jakimi mierzę się podczas realizacji projektów biznesowych.
Jakie konkretnie doświadczenia udało ci się przenieść z jednostki na grunt biznesowy?
Wiedzę i doświadczenie jaką zdobyłem w Jednostce Wojskowej GROM wdrażam od 10 lat, budując z powodzeniem własne firmy. Jak wspominałem, mocno wierzymy w efekt synergii, dlatego skrupulatnie podchodzimy do każdego zadania, otaczamy się najlepszymi ludźmi, a przy tym wszystkim jesteśmy bardzo zdyscyplinowani w realizacji dogłębnie opracowanej strategii działania. Wieloletnie doświadczenie w planowaniu operacji bojowych przekładamy z powodzeniem na ułożenie procesów w naszych firmach i osiągane wyniki finansowe.
Dzielimy się tą wiedzą w ramach projektu „Siły specjalne w biznesie“. Zabieramy przedsiębiorców, którzy lubią ambitne wyzwania, w proces rozwojowy inspirowany światem sił specjalnych. Jest to transfer bezcennej wiedzy z pola walki do świata biznesu i nie tylko. Wykorzystując militarne modele zarządzania, uczymy uczestników lepszego podejmowania decyzji oraz sposobów planowania.
Ostatnio powróciłeś ze wspólnikiem do korzeni i zaczynacie działalność biznesową w zakresie produkcji uzbrojenia. Skąd taka decyzja?
Powrót do źródeł zajął nam trochę czasu, ale wojna za wschodnią granicą uświadomiła nam, jak ważne jest działanie tu i teraz. Dlatego powstał projekt Largo House Defense. Rozpoczynamy właśnie produkcję pierwszych partii amunicji 9 mm Parabellum i .223 Remington dla rynku cywilnego. Jesteśmy już po testach, które potwierdziły wysoką jakość i powtarzalność – wartości kluczowe zarówno na polu walki, jak i w biznesie.
Poza tym zawsze marzyłem o stworzeniu własnego karabinka – tak niezawodnego, jak broń, z której korzystaliśmy w jednostce GROM. Szybko jednak przekonałem się, jak złożony to proces i nie interesuje mnie droga na skróty w postaci składania broni z gotowych podzespołów. Doszedłem do wniosku, że skuteczniejsze będzie nawiązanie współpracy z producentem, który łączy doświadczenie z pasją i potrafi tworzyć karabinki spełniające najwyższe wymagania. Tak rozpoczęła się współpraca z ANTREG Polska.
W waszych działaniach zawsze widać aspekt patriotyczny oraz mocno akcentujecie swoje związki z GROM-em. Z okazji rocznicy 35-lecia sformowania jednostki przygotowaliście wyjątkowy produkt. Co to takiego?
Cichociemni oraz JW GROM odgrywają w moim życiu szczególną rolę. Czuję się zobowiązany pielęgnować pamięć o najlepszych żołnierzach, spadochroniarzach Armii Krajowej, jak również o Cichociemnych Nowej Generacji.
W związku z 35. rocznicą sformowania JWG postanowiliśmy przygotować coś wyjątkowego. Broń, która będzie nie tylko narzędziem, ale też symbolem. Dlatego, wspólnie z ANTREG Polska stworzyliśmy edycję limitowaną karabinka Antreg 316. To nie jest zwykły karabinek – to dla nas szczególny projekt, bo każdy z tych 316 egzemplarzy niesie w sobie część historii i wartości, które są nam bliskie: odwagę, lojalność i gotowość do działania tam, gdzie inni się cofają. Co ważne, to nie tylko broń – to cały zestaw, przemyślany i kompletny, tak jak myśl o oddaniu hołdu dziedzictwu Cichociemnych i 35-leciu Jednostki Wojskowej GROM. Dzięki temu możemy nie tylko pielęgnować pamięć, ale też dawać coś realnego – namacalny manifest naszej drogi i naszego etosu.
Tak jak wspominałeś, jako podstawę zestawu wybraliście karabinek Antreg. Dlaczego pośród tylu światowych producentów, ale także coraz ciekawszych polskich rozwiązań na rynku, wybór padł właśnie na czeski karabinek?
Przez lata służby musieliśmy polegać na niezawodności. W warunkach, w których nie było miejsca na błędy, broń musiała być przedłużeniem decyzji – natychmiastowym, bezawaryjnym, pewnym. Ten sposób myślenia został z nami na zawsze. I to właśnie on był punktem wyjścia do nawiązania współpracy z jednym z najlepszych producentów broni – firmą ANTREG. Postanowiliśmy, że wybierzemy broń, na której można polegać bezgranicznie.
Polecamy temat: Antreg ARS M4s >>
Zaprosiliśmy do współpracy naszych kolegów – byłych operatorów jednostki GROM. Ludzi, którzy tak jak my, sprawdzili się w boju. Zweryfikowaliśmy wspólne bojowe DNA w każdym, najdrobniejszym detalu tej broni. Każda śruba, każdy milimetr – od ergonomii po niezawodność mechanizmów – wszystko zostało przez nas przetestowane w ekstremalnych warunkach.
Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem perfekcji wykonania tego karabinka, a zwłaszcza niezwykle wytrzymałej powłoki powstałej na skutek twardej anodyzacji ELOX połączonej z MIL-SPEC Cerakote™. To technologia, która chroni komponenty statków kosmicznych przed próżnią i promieniowaniem, a tutaj zabezpiecza karabinek.
Dla kogo przeznaczony jest ten karabinek? Czy poza wartością kolekcjonerską przygotowaliście go z myślą o strzelcach sportowych lub bojowych?
Antreg ARS M4s® to wyjątkowy karabinek oparty na platformie M4, zaprojektowany z myślą o najbardziej wymagających użytkownikach – operatorach jednostek specjalnych, profesjonalnych strzelcach sportowych oraz kolekcjonerach ceniących najwyższą jakość wykonania. To broń, która łączy tradycję rusznikarstwa z nowoczesną technologią, oferując konstrukcję bez kompromisów.
Antreg ARS M4s® wyznacza nowy standard w segmencie karabinów M4. To narzędzie stworzone do działania w każdych warunkach – lekkie, niezawodne, maksymalnie precyzyjne. Dzięki ręcznemu pasowaniu, najwyższej klasy komponentom stanowi idealny wybór dla profesjonalistów i entuzjastów broni palnej.
Czy jest coś co wyróżnia karabinek Antreg 316 Cichociemni od standardowego karabinka Antreg M4?
Karabinek Antreg 316 wyróżnia się charakterem i symboliką. Włożyliśmy w niego serce i ogrom pracy, by spełniał najwyższe wymagania kolekcjonerskie. Wybraliśmy kolor tungsten, bo najpełniej oddaje barwę szarego beretu żołnierza jednostki GROM. Każda grafika, każdy numer ma głębokie znaczenie historyczne – 316 i 35 nie znalazły się tam przypadkiem, podobnie jak cytaty, które mają dla nas szczególną wagę. Numer broni zaczyna się od LH – Largo House, bo przecież to miejsce ćwiczeń Cichociemnych w Szkocji. Pod względem technicznym karabinek nie różni się od wersji standardowej Antrega, ale to, co go wyróżnia, to personalizacja i jasne przesłanie, dla kogo i z jakiego powodu powstała ta edycja.
Antreg 316 Cichociemni to nie tylko sam karabinek, ale jak wspominałeś, cały zestaw wyposażenia. Co wchodzi w zakres tego zestawu? Co można jeszcze uzyskać, kupując tę wyjątkową i limitowaną broń?
Stworzyliśmy zestaw, żeby miał nie tylko wartość kolekcjonerską, ale przede wszystkim był użytkowy. Karabinek Antreg ARS M4s w kalibrze .223 REM z 12,5-calową lufą – konstrukcja, która łączy mobilność z precyzją. Do tego dołożyliśmy drugi upper receiver w kalibrze .300 BLK z lufą 10,5″, co pozwala szybko zmienić konfigurację broni w zależności od zadania i potrzeb strzelca. W zestawie są także dwa tłumiki – kompaktowy mikro do .223 i standardowy do .300 BLK – tak, aby w pełni wykorzystać potencjał obu kalibrów. Dołączyliśmy cztery magazynki MAGPUL ®, trzyletnią kartę gwarancyjną oraz coś wyjątkowego – limitowaną edycję noża Denzel. Nóż znalazł się w zestawie nie przypadkiem – to narzędzie, które ma zarówno wymiar praktyczny, jak i symboliczny, uzupełniając całą kompozycję. Dodatkowo w zestawie jest futerał z wkładkami spełniającymi wojskowy standard MIL-STD oraz zestaw do czyszczenia Vision Series – bo niezawodność zaczyna się od dbałości o szczegóły.
Tak powstał kompletny pakiet, który nie jest zwykłym zestawem strzeleckim, ale hołdem dla dziedzictwa, tradycji i wartości, które chcieliśmy podkreślić w edycji Antreg 316 Cichociemni.
Jest jeszcze jeden element zestawu, o którym nie wspomniałeś. To skrzynia Peli Case, w której znajdują się wszystkie elementy zestawu, opatrzona niepowtarzalną grafiką nawiązującą do tradycji Cichociemnych i JW GROM.
Projektując grafiki, które znajdują się na Peli Case, chcieliśmy przedstawić historię ludzi, którzy działali w ciszy, ale zmienili bieg historii. O tych, którzy dziś działają w cieniu, ale gdy obywatel Polski jest w niebezpieczeństwie – ruszają, by przywrócić go do domu. Zawsze gotowi do działania. To Jednostka Wojskowa GROM.
Z lewej strony rozpoczyna się historia tych, którzy mimo upadku państwa dochowali przysięgi – 316 Cichociemnych, lądujących nocą w okupowanej Polsce, by podnieść z ruin to, co dla innych było stracone. Nie walczyli dla zaszczytów – ich celem była ojczyzna. Znikali w ciemności, aby inni mogli żyć w świetle. Wielu nigdy nie zobaczyło wolnej Polski, lecz ich duch pozostał, bo prawdziwe dziedzictwo nie gaśnie, a zobowiązuje.
Każdy znak na tej skrzyni niesie ze sobą sens. Orzeł w locie z numerem 316 i dewizą „Tobie Ojczyzno” to ukłon w stronę spadochroniarzy Armii Krajowej, którzy wracali do okupowanego kraju, by walczyć o wolność. Obok – nocny skok Cichociemnych, zawsze w cieniu, często przy pełni księżyca, po długim locie z odległych baz. Dalej – wilcze szpony oplatające biało-czerwoną flagę, znak niezłomnej walki o wolność w każdej epoce. Kolejnym elementem są Cichociemni Nowej Generacji – spadkobiercy dawnych bohaterów, którym towarzyszy sentencja: „W ciszy nic mnie nie złamie. W ciemności rodzi się siła.” To kwintesencja postawy – bez rozgłosu, lecz z pełną determinacją.
Całość dopełnia orzeł z numerem 35 – symbol 35-lecia Jednostki Wojskowej GROM.
Każdy z 316 unikalnych zestawów Peli Case można spersonalizować, dodając pseudonim właściciela. To nie jest zwyczajna skrzynia. To nie jest zwykła broń. To znak wytrwałości, ciągłości tradycji i dowód, że wszyscy jesteśmy częścią tej samej, nieprzerwanej opowieści.
Poza możliwością zakupu tego wyjątkowego zestawu zorganizowaliście także licytację jednego egzemplarza oznaczonego numerem 35. Środki z licytacji mają wesprzeć ważny dla was cel. Co to takiego i gdzie można wziąć udział w licytacji?
35-lecie Jednostki Wojskowej GROM ma dla nas głęboki, osobisty wymiar. Chcemy pomóc tym, którzy są w potrzebie. Dlatego wystawiamy na licytację egzemplarz karabinka o numerze 35. Licytując, wspieramy osierocone dzieci po żołnierzach JW GROM.
Organizujemy również wyjątkową licytację unikalnej grafiki autorstwa Jakuba Bereźnickiego. Przedstawia operatora GROM w pełnym bojowym wyposażeniu.
Nie jest to zwykła aukcja – to wyraz pamięci o kolegach, których już z nami nie ma.
Gdzie można kupić zestaw, bo nie jest on łatwo dostępny na rynku, ani nie jest przeznaczony dla każdego. Jakie warunku trzeba spełnić, aby stać się posiadaczem Antrega 316 Cichociemni?
Ten zestaw można kupić wyłącznie bezpośrednio u nas na stronie www.lhdefense.com/licytacja-karabinek/ – nie znajdziesz go w ogólnej sprzedaży ani w sklepach z bronią. Aby stać się posiadaczem Antrega 316 Cichociemni, trzeba: posiadać pozwolenie na broń zgodne z polskimi przepisami (np. do celów sportowych, kolekcjonerskich lub ochrony osobistej) oraz przejść standardową procedurę zakupu i weryfikacji dokumentów.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiał: Tomasz Łukaszewski
Artykuł pochodzi z SOF MAG 4/2025 i został w całości udostępniony dzięki wsparciu firmy Largo House Defense. SOF MAG 4/2025 do kupienia jest w naszym sklepie internetowym oraz w sieci sklepów Empik.